sobota, 21 marca 2015

Mała czarna...




      Hej!

      Zacznijmy od pytania: kto lubi kawę? ;) Myślę, że ma niemałe grono miłośników... Ostatnio nawet ja mam ochotę na kawę, szaleję za jej zapachem, ale jedynie tylko on musi mi na razie wystarczyć... Ale moje włosy mogą ją pić! :) Słyszałyście o tym, żeby na włosy lać kawę?? I niby po co takie zabiegi?

      Kiedy wyszedł na rynek szampon na wypadające włosy u mężczyzn, w składzie miał między innymi kofeinę. Siostra kupiła go swojemu mężczyźnie i na prawdę zmniejszyło się u niego wypadanie włosów i zaczęły wyrastać baby hair! Pomyślałam wtedy, że może jako wcierkę do włosów wykorzystam kawę. Wzięłam pierwszą lepszą, akurat miałam smakową Waniliową, zaparzyłam i moim ulubionym sposobem - strzykawką 2ml - lałam najpierw na skórę głowy, a później na całą długość włosów.




      Niestety byłam niesystematyczna jeśli chodzi o tą wcierkę. Nie zawsze mam czas, ale teraz zamierzam wziąć się w garść i  przed każdym myciem głowy nakładać na około godzinkę.
Jak wiadomo nie tylko kawa ma kofeinę, można ją znaleźć w herbacie jako teina, guaranie jako guaranina, w yerba mate jako mateina, może być również otrzymywana syntetycznie.

Co jeszcze może wyczarować kofeina, poza zatrzymaniem wypadania włosów?
  • Wykazuje działanie wyszczuplające, redukuje objętość komórek tłuszczowych, nadaje się więc świetnie do modelowania i wyszczuplania wybranych partii twarzy
  • redukuje cellulit
  • ma właściwości pochłaniające promieniawanie UVB
  • zmniejsza cienie i obrzęki pod oczami
  • poprawia mikrocyrkulację i ukrwienie, dzięki temu przywraca skórze zdrowy koloryt.


      Do przygotowania wcierki nie trzeba nam nic więcej oprócz zmielonej kawy, wrzątku i jakiegoś naczynia na nią. Ja zalewam jedną - czasem dwie czubate łyżeczki kawy zagotowaną wodą i odstawiam do zaparzenia i wystygnięcia. Można wzbogacić ją o jedno jajko :) zmiksować to blenderem, albo roztrzepać trzepaczką. Dodałam jeszcze glinkę zieloną, bo jak mówiłam mam tego troszkę i trzeba zużyć... :D
Później zmywam włosy normalnie szamponem (bez SLS ;) ) obecnie posiadam oba , ale częściej myję balsamem. Przez dłuższy czas myłam włosy mydłem Dove a później dawałam odrzywkę i spłukiwałam. Bardzo fajnie myje włosy jajko roztrzepane i do tego glinka, albo odrzywka z glinką. Dawniej w ramach eksperymentów próbowałam myć mąką besan ( z ciecierzycy) i całkiem w porządku zmywała, ale męczyłam się z wypłukaniem ziaren...




      W tym temacie to tyle :)
Też robicie wcierki do włosów? Jeśli tak to jakie?

      Lucy




sobota, 14 marca 2015

Biała glinka w roli... pasty do zębów ;)







      Hej!

      Dzisiejszym tematem będą nasze zęby ;) a konkretniej pielęgnacja ich. Do zrobienia własnej pasty do zębów przymierzałam się bodajże od roku? Ale nie miałam odpowiedniej zachęty, aż tu nagle BAM :) Znalazłam bloga Babka Zielna a w nim właśnie temat pasty DIY. Zrobiłam ją od razu, bo byłam ciekawa jak myje się tak dużą ilością sody oczyszczonej... Zapach jest piękny - cynamon i mięta, smak? Kwaśny. Myło się ciekawie, ale kiedy zerknęłam do internetu i poczytałam o wpływie sody na szkliwo (ściera je co daje złudzenie wybielenia zębów, a w efekcie zęby stają się niestety słabsze i bardziej podatne na psucie) pomyślałam że zrobię inną pastę.

      W temacie maseczek jestem zakochana po uszy :) Czy to do włosów czy twarzy... mogłabym (i tak robię :D ) mielić prawie wszystko i testować na sobie :) Dlatego mam sporo maseczek między innymi  z glinek. Glinki należą do minerałów ilastych, tzn, że ich działanie polega na wchłanianiu zanieczyszczeń. Zawierają wszystkie mikro i makro elementy: krzem, wapń, magnez, potas, żelazo, fosfor, cynk, miedź, selen i inne w łatwo przyswajalnej formie. Kiedyś przeczytałam też, że można myć glinką zęby ( swoją drogą, podobno  pije się glinkę z wodą, może kiedyś się skuszę :) ), wystarczy zamoczyć szczoteczkę w suchej glince i tak umyć. Ja jednak troszkę wzbogaciłam recepturę :) Już mówię jak!



       Będzie potrzebne:
  • plastikowa łyżeczka
  • pojemnik
  • dwie łyżeczki białej glinki
  • 4 łyżeczki syropu ze stewii (przepis wzięłam stąd )
  • olejek eteryczny - ja dałam 2 krople grapefrutowego i dwie miętowego

       Wsypujemy glinkę do pojemnika, dolewamy syrop i mieszamy na gładką masę. Na koniec dodajemy olejki eteryczne i GOTOWE! :)
Jeśli ktoś nie posiada stewii można dać samą wodę. Dlaczego ja dałam akurat stewię? Otóż także jest bogata w minerały, dezynfekujące i bakteriobójcze właściwości stewii wykorzystywane są do produkcji pasty do zębów. Substancje słodzące stewii nie obniżają pH płytki nazębnej, nie zwiększają zatem ryzyka rozwoju próchnicy zębów.
Stewię można kupić w sklepie ekologicznym, ja kupiłam ją  tu .





      A Wy jakieś pasty robicie same? Jaka wg Was jest najlepsza?Co sądzicie o tej?

Lucy ;)

www.poradnikzdrowie.pl/uroda/twarz/glinka-kosmetyczna-rodzaje-wlasciwosci-zastosowanie-glinki-w łatwo przyswajalnej formie
na absorpcji zanieczyszczeń takich jak nadmiar sebum czy produkty metabolizmu skóry

http://www.poradnikzdrowie.pl/uroda/twarz/glinka-kosmetyczna-rodzaje-wlasciwosci-zastosowanie-glinki-kosmetyczne_37008.html

czwartek, 12 marca 2015

Maseczka moim zdaniem IDEALNA!!!









      Hej!


      Witam Was serdecznie na moim blogu! :) Zabieram się do napisania tego posta chyba od tygodnia, a tak naprawdę nie ma w nim wielkiej filozofii :) Otóż o właściwościach pomarańczy dowiedziałam się całkiem przypadkowo... Jakiś czas temu pojawił się w mojej głowie cynk -chciałam zrobić sobie perfumy. Zaczęłam wszystko wąchać :) owoce, kwiaty i pozalewałam je spirytusem. Zaczęło się od wanilii, którą zalałam wódką, później już tylko spirytusem. Zalałam truskawki, rabarbar, konwalie, cynamon, cytrynę z rozmarynem i w końcu skórkę z pomarańczy. Jako perfum ich raczej nie użyłam... Któregoś dnia na mojej twarzy zawitał pryszcz, jak to czasem bywa :D Pomyślałam wtedy o spirytusie, żeby potraktować nim intruza i pierwszy pod ręką był właśnie z pomarańczą. Zdziwiłam się,kiedy po kilkukrotnym przemywaniu go zaczął maleć, a zaczerwienienie bledło. Z inną 'perfumą' nie widziałam takich efektów.

      W internecie można znaleźć informacje o olejku eterycznym ze skórki z pomarańczy. Ma właściwości antybakteryjne, pomaga w walce z trądzikiem i łagodzi stany zapalne. Jest jeszcze jedna rzecz, którą odkryłyśmy z teściową - wygładza zmarszczki :) Autentycznie najgłębsza jej zmarszczka zaczęła się prostować. 

      Zatem przejdźmy do sedna sprawy :)
Zmieloną skórkę z pomarańczy można kupić w sklepie  -  znalazłam tutaj (klik), jednak ja wolę sama ją obrać, pokroić, wysuszyć i zmielić :) Do niej dodaję krem - mi najbardziej odpowiada NIVEA nawilżający, każdy może dodać swój wg uznania. Do zagęszczenia sypię skrobię ziemniaczaną.



      
      Trzeba składniki wymieszać i nałożyć na umytą i osuszoną wcześniej twarz. Ile czasu ją trzymać? Jeśli mam więcej czasu to czekam aż wyschnie - lub jak kto woli - wsiąknie :) Częściej sytuacja tak wygląda, że nakładam ją, biorę szybki prysznic i zmywam... Uważam, że najlepszy rezultat daje nakładanie jej co 2 dzień. 






      Na ten temat tyle :) Dzięki za poświęcenie chwilki na przeczytanie i zapraszam na kolejny wpis, który już wkrótce ;)

Czy znałyście taką maseczkę? Co o niej sądzicie? Jaka jest Wasza IDEALNA maseczka? :)


Lucy