środa, 6 maja 2015

Orzechy piorące





      Hej!

      Dzisiaj chciałam Wam napisać o orzechach piorących :) Ostatnio tak się wkręcam we wszystko co jest naturalne, szukam czegoś co by było dobre do wielu zastosowań i tak właśnie trafiłam na te orzechy :) Kiedyś słyszałam o nich co nie co, ale nie miałam wtedy takiego podejścia do naturalnych rzeczy jak teraz :)
Zainteresowałam się nimi po przeczytaniu w jednym blogu, o różnych zastosowaniach olejków eterycznych... wiem nie bardzo widać tu związku :D Ale jest taki, że blogowiczka napisała o praniu pościeli w orzechach piorących i dodaniu do prania olejku lawendowego... Skojarzyłam to z drewnianym białym domkiem nad samym morzem, w którym biała bawełniana pościel pachnie lawendą... Po takim widoku chciałam sprawdzić jak to się pierze tymi orzechami, troszkę nie byłam przekonana jak to orzechy piorą? Dadzą radę doprać? Standardowo zaczęłam szukać o tym informacji :)

     


      Owe łupinki orzecha (bo to one piorą) zawierają saponinę, jest to delikatny naturalny detergent, który odtłuszcza, oczyszcza i myje. Orzechy te mają fajną funkcję - zmiękczają i dezynfekują wodę. Najlepsze jest to, że na początku wydawało mi się, że służą one tylko do prania ciuchów, jednak mają więcej zastosowań :)



      Najpierw zrobiłam z nich płyn, tzn ok 10-15 łupek zalałam 500ml wody, od momentu zakipienia wody gotowały się ok 10 minut. Odstawiłam z garnkiem do wystygnięcia i kiedy płyn był temperatury pokojowej przelałam przez sitko do butelki.



Używając go do mycia naczyń powiem szczerze, że nie wierzyłam, że tak dobrze zmywa tłuszcz... A w zamkniętej butelce po wytrzepaniu go robi się całkiem dużo piany, jest to jednak delikatna pianka. Bardzo dobrze zmywa suszarkę na naczynie, a właściwie łatwo się go później spłukuje.

Można nim czyścić złoto i srebro, spróbowałam więc wyczyścić obrączki. Moją delikatnie rozjaśniło, za to męża... oj jego to już chyba nic nie wyczyści... :D

Jako płynu do kąpieli jeszcze nie użyłam, ale patrząc jak myje dłonie to myślę, że równie delikatnie potraktowałby ciało :) Dodałabym wtedy do kąpieli olejek eteryczny i ciut soli - kuchennej lub morskiej.

Myłam nim za to włosy. Od chyba miesiąca systematycznie przed każdym myciem nakładam na włosy maskę (obecnie mam SERI Natural Line intensive hair care) z łyżeczką oleju rycynowego i jak pamiętam to dwoma pipetkami oleju z nasion truskawki. Później zmywam szamponem (bez sls ;) ) a raz zmyłam tym "szamponem z orzechów". Zdziwiłam się, kiedy nalałam go na włosy i nawet nie zdążyłam pomasować, żeby dobrze "złapał" maskę, a już miałam włosy totalnie pozbawione natłuszczenia... Dlatego następnym razem tą maskę rozcieńczę właśnie tym "szamponem" zamiast wodą i może lepiej będzie się pracowało z nim.

No i wreszcie do prania odzieży i pościeli :) generalnie do materiału. Kilka razy prałam nimi ciuchy. Do lnianego woreczka wrzucam 4-5 łupek i daję go na rzeczy do prania. Można do miejsca przeznaczonego na płyn do płukania dać parę kropel olejku eterycznego, ja dałam parę razy właśnie płyn do płukania. Właściwie płynu nie trzeba dodawać, ponieważ jak już pisałam zmiękczają wodę, tkaniny również :)
Moim zdaniem do prania ciuszków dziecięcych jest ok, do pościeli jest ok, ale do koszulek dorosłych niezupełnie... Najprościej mówiąc nie usuwa zapachu potu.


   Jakie jest moje ogólne zdanie na temat tych orzechów? Myślę, że jako delikatny detergent z myciem radzi sobie całkiem dobrze i bardzo fajnie, że ma wiele zastosowań. Jeśli w czymś polegnie to można spróbować wykorzystać na inny sposób.Na pewno będę używać do mycia włosów, będę próbować łączyć z maską, spróbuję zrobić szampon z miodem, albo z sodą, albo zmielę na proszek jak większość rzeczy ;) Na pewno ciekawa jestem jak by wypadły w roli maseczki na twarz? W roli peelingu? Może to coś co poprawi stan suchych zniszczonych pięt? Wydaje mi się, że "ograniczy mnie tylko wyobraźnia" ;) A jeśli znajdę złoty środek, to się z Wami podzielę :)

Na dzisiaj już tyle :) Mam kolejny post w planie a pro po mydła... Ale postanowiłam wrócić do szycia, na pierwszym miejscu są pieluszki wielorazowe dla mojego Maleństwa ;) Jeśli więc to wszystko ze sobą pogodzę i znajdę czas to zapraszam do poczytania kolejnego wpisu ;)




      Prałyście kiedyś tymi orzechami? Czy znalazłyście może dla nich inne ciekawe zastosowanie? :)



Lucy

 

6 komentarzy:

  1. O, właśnie "chodzą" za mną te orzechy od jakiegoś czasu :) gdzie je kupiłaś i ile kosztowały?
    Coś słyszałam, że nadają się tylko do prania ciemnych rzeczy, prawda to?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kupiłam od pani z bloga Herbiness ;-) u niej znalazłam najtaniej bo kg za 15zl.
    A co do prania, to po prostu do prania bialych dosypuje sie sode, zeby byly nadal biale ;-) same orzechy sprawiaja, ze troszke sa szare...

    OdpowiedzUsuń
  3. za mna tez chodzą:) ja czytałam ze mozna z nich zrobic tonik do twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tonik powiadasz, a z samych orzechow czy cos do nich sie dodaje? :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo kupię babci wór cały i będziemy prać zawzięcie;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie babcia się ucieszy :-D
      Ja dałam jeden swojej mamie, dlatego że ma bardzo zniszczone dłonie po chemicznych płynach do mycia naczyń. Niestety nie powiem czy stan jej dłoni się poprawił bo nie używała ich jeszcze... :-)

      Usuń